nic już nie wiem o rozszerzonej matematyce











Poświatowska była Julią
a ja jestem Zosią
stoję w środku koła o średnicy 
jednego metra
to moje kółko
sama się gospodaruję
sama się przewijam
sama się
miło w tym kółku 
bezpiecznie w tym kółku
ja
sama się
to nie wchodź mi tu z butem i kwiatem
kwiatek gnije wolniej niż moja atencja
a twoja jeszcze żwawo skacze na skakance
wiem 
dlatego patrzę za siebie kiedy 
sama się
czy ty patrzysz i widzisz tylko mnie
bo ja razy cztery nie chcę patrzeć w oczy
które widzą tylko mnie dzielone przez siebie.




11-tego  marca, 2013.








źle mi się śni

czuję biurko
czuję zimno
czuję brak
czuję dumę
czuję pokój
czuję zasypiam
czuję wiotkie mięśnie
czuję przestań
czuję noc
czuję odległość
czuję znudzenie

kieruję oko na prawo i czasem do tyłu
tam to dopiero razi.




         
                                    sucho na dole
                                    sucho
                                    na górze
                                    róże 
                                    na dole
                                    fiołki
                                    supełek z pętelką
                                    i dwa aniołki.    







sucho na dole
sucho na górze

przytaczam sens mej nieobecności z koniecznością odcięcia od rzeczywistości



jest czarno z tyłu i po bokach
tylko frontalnie świeci na mnie zimnym światłem, nienależący do mnie elektroniczny prostokąt.
prócz cienia nie ma ze mną nikogo.

nie miałam zamiaru naciskać tych klawiszy, na pewno nie w tak nierytmicznym tempie, nie planowałam w żadnym. muszę spuścić powietrze z guli przy krtani. spuchła tak jak stopy podczas przewlekłej niedoczynności tarczycy.
to brzydki widok.

częściowo i wybiórczo pozacierałam własne ślady. żałuję, że je w ogóle w przeszłości zostawiłam. niczego już nie cofnę, powoli godzę się z tym, że życie nie ma przycisków Usuń, Powtórz, Przewiń albo chociaż Zatrzymaj.
urosłam.

i posiadam w zanadrzu uśmiech dla każdego, którym potrafię zdziałać wiele. używam go często z  naiwnej sympatii lub żeby wyleczyć smutne oczy, które rozpoznaję zawsze, bo są takie jak moje.
chyba jestem próżna.

dzierżę ten niestety uparcie bijący mięsień w środku żeber, ale tylko fizycznie, mentalnie został poddany kremacji, ktoś go spalił, popiół położył na dłoni i dmuchnął. fruu.
teraz trzeba zebrać pył z podłogi i go lepić w nowe coś. w mieszkaniu jest parkiet.
żmudna robota.

ty się nie mylisz, jestem jeżem który się broni i kłuję, kiedy ktoś podchodzi zbyt blisko. moje pięćdziesiąt centymetrów jest nieprzekraczalne, bezdyskusyjnie.
uważaj.